Kiedy zastanawiamy się nad opłacalnością przyszłego przedsięwzięcia najlepszą miarą jest zrobienie małego audytu rynku, sprawdzenie jak przędą firmy z naszej niszy. W przypadku EMS oprócz krajowego podwórka – co będzie pracochłonne, warto również sprawdzić rynek lokalny.
W przypadku podwórka krajowego przyjdziemy z pomocą i podpowiemy, że EMS został przyjęty przez Polaków co najmniej ciepło. Na polskim podwórku działa ok 300 aktywnych studiów EMS – porównywalna liczba do rynku francuskiego. Większość to duże miasta: Kraków, Warszawa, Wrocław, choć w ostatnim czasie „moda” na EMS trafia również do mniejszych miejscowości: Nowa Ruda, Żary, czy Środa Śląska. Oprócz tego cały czas otwierane są nowe studia, franczyzy się rozwijają, a klientów przybywa. Mimo inflacji polskie społeczeństwo się bogaci i najlepszym przykładem na to jest rozwijający się, nietani przecież trening EMS.
Tak więc jeżeli zastanawiasz się, czy przypadkiem rynek nie jest już przesycony studiami to odpowiedź brzmi nie. Wydaje się, że moment na wejście w biznes EMS jest jednym z lepszych, ze względu na zwiększającą się świadomość konsumencką, a wciąż popyt przewyższający podaż. Oczywiście mówimy tu o rynku krajowym. Warto przed otworzeniem studia zweryfikować jeszcze rynek lokalny.
fot. Studio
Choć nawet w przypadku, kiedy nasycenie studiami w naszej okolicy jest duże to pamiętajmy, że naszymi potencjalnymi klientami są nie tylko ludzie już ćwiczący EMS, ale również ludzie chodzący na klasyczną siłownię, czy ogólnie aktywni sportowo. Wg. Multisport, tylko z ich usług na koniec 2022 roku korzystało ok 1.2 mln Polaków. Tak więc naszym paliwem powinni być głównie nowi użytkownicy EMS.
Tutaj dochodzimy do pytania, jak przekonać klienta, do zakupu 2-3 razy droższej usługi?
Ale o tym w następnym artykule.